poniedziałek, 18 lutego 2013


Część Dwudziesta Pierwsza –  Śpiączka
Nie wierzyłam po prostu w to co widzę, przyglądnęłam się jeszcze raz dokładnie, po chwili do oczu napłynęły mi łzy, a ja zacisnęłam dłoń ze złości, wstydu, naiwności..kartka zgniotła sie w kulkę i spadła na łóżko a ja padłam na poduszki. Schowałam twarz w jednej z nich a rogi poduszki ścisnęłam jak najmocniej mogłam i potrafiłam. Miałam ochotę krzyczeć i płakać na raz do tego miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiedziałam czy zdjęcie było prawdą, ale próbowałam sobie wmówić, że to tylko jakaś przeróbka wciśnięta przez przypadek Justinowi w kieszeń. Zaczęłam szybciej i głębiej oddychać, ponieważ przez poduszkę oddychanie przynosiło mi wiele trudu. Po jakimś czasie zasnęłam ze zmęczenia. 
Szybko zerwałam się z łóżka bo usłyszałam pikanie do drzwi naszego domku. Była godzina 8. A my mieliśmy wstawać z łóżek. Szybko podeszłam do drzwi. Byłam cała rozmazana, zaspana i smutna, po prostu nie nadawałam się do życia. 
- Dzień dobry ! Proszę szybko dość do siebie, bo zaraz śniadanie ! – Przypomniała nam opiekunka.
- Yhhm. – Odpowiedziałam zaspana.
- Trzeba było nie zrywać nocy z Panem Bieberem.. – Po tych słowach zamknęłam jej drzwi przed nosem i zamknęłam je na spust, który mieliśmy zamykać tylko w tedy kiedy idziemy spać bądź grozi nam niebezpieczeństwo. Mi właśnie groziło. Opiekunka wbijała mi szpilki w serce. Podeszłam do mojego łózka i wzięłam potrzebne rzeczy po czym przeszłam sie bezsilna na boso po wilgotnej ziemi po wczorajszym deszczu. Weszłam do pomieszczenia gdzie były damskie prysznice. Weszłam pod jeden i szybko wzięłam prysznic, ponieważ po jakimś czasie zaczynała robić sie lodowata. Szybko się przebrałam w nasz strój harcerski i wysuszyłam włosy ręcznikiem po czym wróciłam do domku gdzie Stacy jeszcze smacznie spała. Zaczęłam ją szturchać.
- Wstawaj i idź pod prysznic. – Powiedziałam jej. Po czym zaczęłam szukać kontaktu, którego oczywiście w pokoju nie było. Ponownie wzięłam ręcznik i zaczęłam trzeć włosy próbując nie myśleć o Justinie. Odłożyłam ręcznik i związałam jeszcze wilgotne i poskręcane włosy gumka w kucyk.  Nie malowałam się dzisiaj niczym , dosłownie niczym. Ubrałam podkolanówki i buty po czym weszłam na moje łóżko i wzięłam ze sobą zgnieciona kartkę, włożyłam ją do kieszeni mojej ciepłej czarnej bluzy po czym wyszłam, a w drodze na stołówkę obracałam kartkę w ręce. Weszłam do pomieszczenia gdzie strasznie śmierdziało.  Jak gdyby nigdy nic podeszłam do stolika gdzie siedział Justin, Cody, Oscar i Christian. Obok Codiego i Justina było miejsce, ale ja wybrałam to obok mojego przyjaciela Codiego.  Przede mną siedział Justin, który nie spuszczał ze mnie wzroku. 
- Co jest ? – Spytał mnie. A ja bez słowa wyciągnęłam kartkę z kieszeni i przeturlałam ją do niego. On złapał ja w dłoń.
- Co to ? – Spytał mnie jeszcze raz.
- O to samo chciałam zapytać Ciebie. – Powiedziałam chłodno. A on zaczął powoli otwierać karteczkę, przyglądałam sie jego dłonią po czym szybko spojrzałam na jego minę. Jego tęczówki powiększyły się, przez ruch jego skroni można było wywnioskować, że zacisnął szczękę. Popatrzył na mnie z żalem.
- Skąd to masz ? – Spytał i w tym samym momencie przyszła Stacy.
- Samo do mnie nie przyszło. – Podpowiedziałam po czym dwie Panie zaczęły roznosić tace z jedzeniem. Dawały nam kanapki z serem i pomidorem do tego banan i herbata. Zaczęłam jeść, chociaż nie miałam na to wcale ochoty.  Kiedy skończyłam szybko wstałam i szybkim krokiem weszłam do kuchni.
- A Ty co dziecko ? – Spytała mnie kucharka.
- Miałam za kare zmywać talerze. – Podpowiedziałam. 
- Ach, to Ty ! Proszę.. - Pokazała mi dwa zlewy, które były pełne naczyń. Westchnęłam i podeszłam do jednego z nich, założyłam rękawice i zaczęłam zmywać talerze. Dzisiaj miałam ani chwili myśleć o Justinie, ale kiedy zostawałam sama nie miałam innego wyjścia , przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Łzy zaczęły same lecieć mi po policzkach nawet nie zorientowałam się, że kucharka wyszła a Justin wszedł po czym podszedł do zlewu i zaczął pomagać mi zmywać. 
- To nie jest nowe zdjęcie, było zrobione dawno temu. – Zaczął. 
- Akurat.
- Melindo, uwierz mi !
- Zmywaj. – Rozkazałam mu a on zaczął dalej zajmować się talerzami.
- To Rose, moja była dziewczyna. Uwierz mi..
- Dlaczego dalej masz to zdjęcie ? – Spytałam go.
- Bo… ostatnio chciała do mnie wrócić i pokazała mi to zdjęcie i powiedziała żebym je sobie wziął a ja schowałem je do kieszeni, ale później miałem podrzeć. – Zaczął się bronić.
- I ja mam w to uwierzyć ? – Spytałam go ze łzami w oczach.
- Tak, to prawda. – Powiedział.
- Chce wrócić do domu. – Powiedziałam, a on szybko wyciągnął telefon i zaczął wykręcać numer. Później poszliśmy do pokoi się pakować, nic nie mówiliśmy opiekunce. Po jakimś czasie przyjechało auto, zaczęliśmy w nie pakować wszystkie walizy a później w nie wsiedliśmy ochroniarz Justina załatwił sprawę i zaczęliśmy jechać do Kanady. Przez całą drogę Justin próbował ze mną rozmawiać, ale ja się nie odzywałam. Na złość mu włożyłam słuchawki w uszy i ignorowałam go. Kiedy wróciliśmy pożegnałam się z chłopakami i Stacy. 
Kiedy już wchodziłam na werandę Justin mnie zawołał.
- Hej ! Czekaj.. – Krzyknął.
- Co ? – Obróciłam się. 
- Mam dziewczynę jesteś nią Ty.. – powiedział po czym odszedł a ja weszłam do domu. Rodzice przywitali mnie serdecznie a ja udawałam szczęśliwą i mówiłam im, że Justin ma koncert i musieliśmy wrócić. Później weszłam na górę odświeżyłam się , rozpakowałam, zjadłam i poszłam spać. 
Powoli zaczynałam otwierać zaspane powieki i przeciągnęłam się, jęknęłam cicho, ponieważ wszystko mnie bolało. Odetchnęłam głęboko i usadziłam się ponownie w łóżku. Postanowiłam jeszcze trochę sobie poleżeć. Doszłam do wniosku, że może rzeczywiście Justin nie ma żadnej dziewczyny w końcu po co miałby mnie znowu okłamywać, wątpię, żeby chciał się znowu ze mną kłócić i żeby wszystko wróciło tak jak przy ostatniej naszej kłótni. Postanowiłam napisać do niego sms’a. Wzięłam telefon z szafki i zaczęłam pisać.

Cześć, ymm.. przepraszam za wczoraj.
Dobrze wiesz, że czasem lubię strzelić sobie focha.
Mam nadzieję, że Cie wczoraj nie odstraszyłam.
Hmm.. masz ochotę dzisiaj gdzieś iść .. ze mną ?
Przeczytałam sms’a kilkanaście razy a później zastanawiałam się czy na pewno nacisnąć ‘ Wyślij ‘. Kiedy uporałam się już z moim dylematem i wysłałam mu tą wiadomość wzięłam moje rzeczy i poszłam do łazienki po czym weszłam pod prysznic i wyczyściłam się porządnie, wysuszyłam ręcznikiem i wyszczotkowałam zęby. Owinęłam się ręcznikiem w talii i wróciłam do mojego pokoju po czym wzięłam telefon i usiadłam na łóżku. otworzyłam klapkę telefonu, pojawiło się zawiadomienie ‘ Wiadomości 1 ‘ Uśmiechnęłam sie szeroko i chciałam ją odczytać.

Nie mogę dzisiaj.
Odpisał mi. Myślałam, że dla mnie ma czas zawsze,a le przecież jest gwiazdą, to pewnie nic takiego. Rzuciłam telefon na łózko i wstałam z niego po czym poszłam wysuszyć i wyprostować włosy. Po czym zaczęłam się malować. Przebrałam się w dżinsowe rybaczki i błękitną bluzkę na ramiączkach, a na nogi włożyłam czarne balerinki po czym zeszłam na dół. 
- Cześć wam ! – przywitałam się z rodzicami siedzącymi przy stole i jedzącymi śniadanie, po czym usiadłam przy stole.
- Słyszałam, ze bierzesz prysznic, więc zrobiłam Ci już śniadanko, smacznego. 
- Dziękuję. – Zaczęłam jeść kanapki a rodzice wypytywali mnie jak było na obozie. Opowiedziałam im wszystko, prócz przyłapania i innych, za to dodałam trochę rzeczy od siebie. Po czym zapytałam ich czy mogę gdzieś wyjść, oni zgodzili się a ja szybko po skończeniu śniadania wyszłam z domu i włożyłam słuchawki do uszu słuchając jak zawsze, tradycyjnie Paramore. Później oczywiście poszłam na plażę i usiadłam na piasku, ciesząc się, że mam chwile dla siebie. Kiedy wyciągnęłam słuchawki z uszu w skupieniu się przeszkadzała mi jakaś śmiejąca sie dziewczyna, która przeskakiwała fale ze swoim chłopakiem. Wpadłam na to ponieważ trzymali się za ręce. A ja przyglądałam się im i temu jacy sa razem szczęśliwi. Kiedy tak zawiesiłam wzrok na jej chłopaku zupełnie przypominał mi Justina. Po chwili obrócił się do mnie przodem i zrobił panicznie przestraszoną minę, później okazało się, ze rzeczywiście to był Justin. Rozwarłam usta i przyłożyłam sobie dłoń do warg. Byłam w totalnym szoku. Kiedy dziewczyna popatrzyła na mnie, skapnęłam się, że to ta dziewczyna z fotki. Justin perfidnie mnie okłamał i zranił moje uczucia. Kochałam go, a ja tak jak już ostatnio sobie wmówiłam, byłam po prostu tylko taką jego miejscową dziewczyną. Po chwili podszedł do mnie z nią, a ja wstałam szybko nawet nie wiedziałam, że mam zaszklone oczy, kiedy zaczęłam panicznie mrugać kilka łez poleciało mi po policzku. 
- Coś się stało ? – Spytała mnie dziewczyna słodkim głosikiem.
- Nie nie cos ty. – Powiedziałam cicho łkając.
- Ymm, poznaj Melindę. – Przedstawił mnie swojej dziewczynie a ja uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz.
- Co robisz ? – Krzyknęła dziewczyna, która była w szoku.
- Nie widziałaś nigdy, jak dziewczyna bije SWOJEGO chłopaka, za zdradę, kłamstwo.. ? 
- Justin ! Co tutaj sie dzieje ?
- Ciekawa jestem jak sie jej teraz wytłumaczysz. – Zwróciłam się do niego i odeszłam płacząc, chciałam zachować jak twarda i pewna siebie dziewczyna. Szybko weszłam do domu z płaczem, nikogo u mnie nie było. Wbiegłam do łazienki i zaczęłam głośno płakać szukając golarki. Kiedy ją znalazłam zaczęłam ją rozwalać żeby wyciągnąć ostrza siedząc na płytkach. Wzięłam jedno i zaczęłam przecinać sobie nadgarstek od wewnętrznej strony krzycząc i jęcząc panicznie. Robiłam krechy na skórze raz za razem nadal płacząc. Później położyłam ręce na klapie od toalety a na nie położyłam czoło, próbowałam sie uspokoić, ale było jeszcze gorzej. Szybko po sobie posprzątałam i weszłam na górę do pokoju. Schowałam wszystkie ostrza i części golarki do szafki gdzie nikt nie zaglądał po czym wzięłam sie za szukanie frotki na nadgarstek kiedy ją znalazłam, założyłam ją sobie na miejsce cięcia. Po chwili Stacy pojawiła się w moim pokoju.
- CO TY TUTAJ ROBISZ DO LICHA ?!
- Nic.. – Powiedziałam i usiadłam na łóżku chowając twarz w dłonie. 
- Oscar mi mówił, że Justin dzisiaj wieczorem wyjeżdża, będzie leciał jakimś lotem 7A czy coś. – postanowiłam nic nie mówić Stacy i wpadłam na pewien pomysł.
- Tak, właśnie dlatego teraz użalam się nad sobą, Justin wyjeżdża…- Powiedziałam łamiącym się głosem a Stacy mnie objęła. Do końca dnia gadałyśmy o Justinie, nie mogłam już tego znieść, ale Stacy nareszcie musiała iść a ja poszłam spać chociaż, zasnęłam o 3, a wstałam o 5. Kiedy wstałam poszłam jak zawsze się odświeżyć i wyszczotkować zęby później zjadłam śniadanie i usiadłam przed TV. Po jakimś czasie z Fineasza i ferba przełączyłam na wiadomości gdzie mówili o tym jak przetrzymywano jakieś dzieci w piwnicy. Po jakimś czasie wyłapałam tylko słowa prezenterki.
- Wczorajsza tragedia stała się o godzinie 22. Przypominam, że samolot lecący lotem A7 rozbił się. – Jeszcze raz przekodowałam sobie w głowie to co mówili w telewizji. A7, wypadek.. śmierć.. JUSTIN ! Ponownie dostałam napadu zaczęłam się trząść, płakać i krzyczeć, nie mogłam uwierzyć w to wszystko byłam w strasznym szoku. Dojście do siebie nie miało jakiegokolwiek sensu, życie bez Justina nie miało sensu…, kiedy wiedziałam, ze on nie żyje, wyłam i jęczałam zginając sie w pół, krzyczałam na cały dom, chociaż byłam sama. Na ostatnich siłach weszłam po schodach do mojego pokoju i wzięłam torbę w którą spakowałam telefon po czym zeszłam i poszłam do garażu po linę. Szybko zamknęłam dom i pobiegłam w miejsce gdzie wziął mnie Justin. Wspomnienia wracały i nie dawały mi sie pogodzić z prawdą, to co mnie łączyło z Justinem było niesamowitą więzią. Myślałam o rodzicach i o tym wszystkim co przeszłam. Kiedy byłam na miejscu nadal płakałam i weszłam na maskę auta gdzie wyżej zawiesiłam linę i na jej końcu zrobiłam pętlę. Wzięłam linę i włożyłam głowę w otwór, kiedy powoli zaciskałam supeł. Wszystkie wspomnienia wracały. Pierwszy dzień w szkole, poznanie się z Oscarem, kotlet na mojej bluzce, rozmowa z Justinem podczas pilnowania dzieci, odnaleziona bransoletka i dużo dużo innych. Po chwili wzięłam ostatni w dech i rozbiegłam sie po mace auta po czym z niego zaskoczyłam. Później widziałam już tylko głucha pustkę, cisze, pokój..
Po jakimś czasie okazało się, że wypadek przeżyli wszyscy i, że Justin nadal żyje. Justin zerwał ze swoją dziewczyną i był na pogrzebie Melindy.
Nagle zaczęłam panicznie oddychać i otwozyłam oczy. Byłam w białej sali, byłam w szpitalu. Przed sobą widziałam moją przyjaciółkę Sarę i rodziców.
- Żyjesz ! – Krzyknęłam moja mama ! 
- Melanie, nawet nie wiesz jak się cieszymy. – Powiedziała Sara, która pobiegła po lekarza a on kazał zostawić mnie samą z nim. Ściągnął mi maskę z ust i nosa i pokazał mi dwa palce.
- Ile widzisz palców ? – Spytał mnie.
- Dwa.. – Odpowiedziałam. 
- Pamiętasz co się stało ? – Spytał mnie.
- Nie.. – Odpowiedziałam.
- Miałaś wypadek samochodowy, jechałaś na jakiś koncert. – Poinformował mnie lekarz. Po jakimś czasie zaczynałam sobie wszystko przypominać. Jechałyśmy na koncert a nasz kumpel, który nas wiózł trochę wypił. 
- Co ze mną ? – Spytałam lekarza bezsilnie.
- Byłaś w śpiączce. – Poinformował mnie a ja byłam w szoku.
- A .. to.. możliwe, że podczas śpiączki śni się bardzo realistyczny sen i przeżywam go jak prawdziwe życie ? 
- Możliwe. – Powiedział lekarz. Po tym jak już wróciłam do siebie, przemyślałam sobie wszystko dotarło do mnie, że moja miłosna opowieść o Justinie była tylko moim snem, który naszedł mnie podczas śpiączki. Na prawdę na imię miałam Melanie i mieszkałam w Sydney. Nie mogłam uwierzyć w mój sen, i w to, że to był tylko sen…
_____________________________________________________________

WAŻNE !!!

Kochani, z moim opowiadaniem, niestety koniec, ale będę pisać nowe, mam nadzieję, że wam sie spodoba, dlatego jeśli chcecie miec ze mną kontakt na temat mojego nowego opo. to pisac do mnie na GG. 19502148.
Proszę też o szczere komentarze na temat całości opowiadania i na temat tej części, no i jak wam sie podoba ? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz